UWAGA!

Artykuły zamieszczone w blogu zawierają informacje, które mogą przyczynić się do poprawy Twojego samopoczucia i zdrowia. Wszelkie informacje zawarte na tej witrynie internetowej odzwierciedlają wyłącznie moje poglądy i nie stanowią zaleceń medycznych. Stosowanie się do wskazówek tu zamieszczonych odbywa się na własną odpowiedzialność. Nie odpowiadam za ewentualne szkody mogące powstać w wyniku stosowania się do zaleceń podanych w treści zamieszczonych tu informacji.

mięsne wypełniacze w jedzeniu dla niemowląt

Bohater afery słoiczkowej
12.01.2011 Gazeta Wyborcza
Firma Gerber do słoików z jedzeniem dla niemowląt wkłada zmielone ścięgna, włókna i błony z drobiu. Takie mięso stosuje się w tanich parówkach, kiełbasie i pasztetach.

- Z żoną staramy się oglądać, co jemy, więc przyjrzeliśmy się produktom Gerbera - alarmuje "Gazetę" pan Marek, który wziął pod lupę słoiki z indykiem i kurczakiem, które można podawać po szóstym miesiącu życia dziecka. Skład? Indyk - mięso z ud indyka (30,8 proc.), mięso oddzielone mechanicznie z indyka (30,7 proc.), woda, skrobia kukurydziana. Kurczak podobnie: mięso z ud kurczaka (35 proc.), mięso oddzielone mechanicznie z kurczaka (30 proc.), woda, skrobia kukurydziana. Cena ok. 4 zł za słoik.

Gdzie problem? - Używają mięsa oddzielonego mechanicznie, czyli MOM - oburza się czytelnik.

- MOM budzi kontrowersje. Uzyskuje się go przez usunięcie mięsa z tkanek przylegających do kości po odłączeniu od nich tuszy lub z tusz drobiowych, za pomocą środków mechanicznych, co prowadzi do utraty lub modyfikacji struktury włókien mięśniowych - wyjaśnia branżowa "Gospodarka Mięsna".

W praktyce MOM robi się tak: grzbiety, szyje i skrzydła kurczaków i indyków przechodzą przez specjalne cylindry, które oddzielają masę mięsno-tłuszczową od kości. Taki specyfik idzie do gorszej jakości parówek, pasztetów i kiełbas.

- Gerber coś takiego stosuje, taka dobra firma? - zdziwił się jeden z ekspertów, gdy się o tym dowiedział.

- Skoro produkt jest dopuszczony do spożycia, to znaczy, że można go spożywać - przekonuje Wiesław Różański, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego.

- Podałby pan to niemowlakowi?

- Nie odpowiem na takie pytanie, bo ja niemowlaków już nie mam. A jak miałem to takich rzeczy na rynku nie było - odpowiada Różański.

- Absolutnie nie podałabym tego dziecku. To niedopuszczalne - twierdzi dr hab. Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska z Wydziału Farmaceutycznego Uniwersytetu Medycznego w Warszawie. - To nie jest czyste mięso, są tam ścięgna, włókna, błony. A dziecko ma zwolniony proces trawienia, nie ma wszystkich enzymów. Każda matka chce zapewnić dziecku odpowiednie składniki odżywcze, w tym pełnowartościowe białka w odpowiednich proporcjach. Przy MOM nie mamy pewności, czy te proporcje będą zachowane - dodaje.

Co na to firma? Marka Gerber należy do Nestlé, największego producenta żywności na świecie, o przychodach ponad 100 mld franków szwajcarskich rocznie, zatrudniającego 273 tys. osób. W Polsce Gerber to "lider w kategorii posiłków dla niemowląt i małych dzieci", w reklamach obiecuje dzieciom "zdrowy start w przyszłość".

Zapytaliśmy, czemu koncern do jedzenia dla dzieci używa tanich substytutów mięsa i jak to się ma do reklam.

Otrzymaliśmy oświadczenie, w którym firma przekonuje, że "wszystkie produkty marki Gerber spełniają rygorystyczne krajowe i unijne wymagania stawiane żywności dla niemowląt i małych dzieci", a ona sama "współpracuje wyłącznie z najlepszymi dostawcami mięsa w kraju". "Pełna informacja dotycząca składu (...) jest na etykiecie produktu. Ponieważ produkty te mogą być wprowadzane do diety dzieci jako jedne z pierwszych (od siódmego miesiąca życia), muszą posiadać odpowiednio przystosowaną do wieku dziecka kremową, jednolitą konsystencję, którą zapewnia mięso oddzielane mechanicznie" - zapewnia producent. I dodaje: "Jako pełnowartościowy surowiec mięso oddzielone mechanicznie jest szeroko stosowane w przemyśle spożywczym, w tym także jest wykorzystywane do produkcji odżywek dla dzieci".

Interwencję zapowiada wiceprzewodnicząca sejmowej komisji zdrowia posłanka PO Beata Małecka-Libera. - Jestem zaskoczona, myślałam, że w słoikach dla niemowląt podaje się mięso w najczystszej postaci. Nigdy nie dałabym czegoś takiego swojemu dziecku - mówi nam pani poseł, lekarz z wykształcenia. - Zapytam Ministerstwo Zdrowia o technologię wytwarzania takiego produktu, o receptury.

                                                                                                    Piotr Miączyński; Leszek Kostrzewski 
Źródło: wyborcza.biz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw swój komentarz